'Tonight we'll dance
I'll be yours
and you'll be mine.'
Całymi dniami myślałem o tym, jak ją znaleźć, co zrobić gdy w końcu spotkam moją piękną nieznajomą. A teraz ona tak po prostu stoi przede mną z wyciągniętą na przywitanie ręką. Chwyciłem jej małą, kruchą dłoń i ucałowałem w sam przegub, jednocześnie zauważając dwa małe tatuaże. Jeden na wewnętrznej stronie nadgarstka, drugi na serdecznym palcu. Ona sama z bliska była jeszcze piękniejsza. Długie, brązowe włosy opadały na jej chude ramiona falami, a niebieskie oczy wpatrywały się w moje.Przygryzała swoją dolną wargę...tę idealnie wykrojoną wargę, którą mógłbym całować i podgryzać bez końca.
-Nazywam się Marco. A.... i przepraszam za tego idiotę, nie to miałem na myśli....
-Nie masz za co przepraszać. Możemy zaczynać zdjęcia?
-Oczywiście, dla Ciebie wszystko.-To co, przygodę czas zacząć.
Kilka minut po 17 skończyliśmy zdjęcia. Nadia z minuty na minutę zachwycała mnie coraz bardziej. Nie była jedynie ładną buzią, nie była jak te wszystkie dziewczyny, które na mój widok od razu myślały tylko o tym, żeby wskoczyć mi do łóżka. Nie ona wydawała się być inna, nie była przygodą na jedną noc.
-Może dasz zaprosić się na drinka? NO wiesz...chciałbym się zrekompensować za moją niepunktualność i to jak Cie przez przypadek nazwałem- Byłem pewny siebie, jak zawsze podczas rozmowy z kobietami, ale tym razem było trochę inaczej. Doskwierało mi dziwne uczucie w brzuchu, z którym nigdy wcześniej nie miałem do czynienia.Kilka sekund, przez które nie odpowiadała wydawały się być wiecznością. Dodatkowo cholernie rozpraszała mnie tym jak pochylała się, żeby spakować swoją lustrzankę do futerału.
-Wybacz, ale nie bawię się w randki. – w końcu spojrzała na
mnie, z pełną powagą na twarzy, ale gdzieś w jej oczach, tych pięknych
niebieskich oczach widziałem przebłyski radosnych iskierek.
-Kto powiedział, że to od razu musi być randka? Zwykły
przyjacielski drink. –widziałem, że kilka razy studiowała w myślach to co
powiedziałem. – no weź, nie daj się prosić.
-Tylko przyjacielski drink. – w końcu uśmiechnęła się do mnie,
ukazując rząd idealnie białych zębów, a moje serce aż podskoczyło.
Droga powrotna do Dortmundu była trochę niezręczna,
szczególnie na początku. Każdy z nas nie wiedział od czego ma zacząć rozmowę,
żeby nie palnąć czegoś głupiego. Tak przynajmniej było głównie w moim przypadku. Ale
zbliżając się do miasta, oboje się rozgadaliśmy. Nadia była osobą niezwykle
rozgadaną, której gdy już zaczęła mówić, buzia się nie zamykała.
Wymieniając się poglądami na temat pracy
fotografa zajechaliśmy pod mój ulubiony klub w Dortmundzie. Jak na dżentelmena
przystało po zaparkowaniu samochodu, obszedłem go pośpiesznie, aby otworzyć
drzwiczki mojej towarzyszce. Dziwnie się poczułem widząc jej zaskoczoną minę,
której nie chciała dać po sobie poznać.
-Dziękuję.- powiedziała szybko poprawiając białą koszulkę i
dżinsową kurtkę, którą miała na sobie.
W klubie nasze rozmowy wyglądały zupełnie inaczej.
Konwersacja się kleiła, szczególnie po wypiciu kilku szybkich shoot’ów i dwóch
kamikadze.
-Masz kogoś?-wypaliłem nagle. Powinienem ugryźć się w język. Nie wiedziałem
jak zareaguje na moje pytanie. Pomimo tego ile już sobie powiedzieliśmy, nadal
byliśmy tylko znajomymi, na zapoznawczym drinku. Ale gdy odpowiedziała z
uśmiechem na twarzy, ucieszyłem się, że jednak nie odwołałem tego co juz powiedziałem.
-Jak już mówiłam, nie bawię się w randki.
- A szkoda, nie masz pojęcia ile facetów, nawet w tym
pomieszczeniu chciałoby Cię mieć, ilu mi teraz zazdrości, że siedzisz przy
stoliku właśnie ze mną.- Z uśmiechem na twarzy i dłonią podpartą o podbródek
powoli rozglądnęła się po klubie. Miałem racje, co najmniej kilkudziesięciu
facetów wpatrywało się w nią bez opamiętania. A ona siedziała tutaj właśnie ze
mną, przy jednym stoliku, popijając „przyjacielskiego” drinka.
-Nie trzeba chodzić na randki, żeby ktoś mógł mnie mieć. Nie
lubię związków i tych innych dupereli.
-Coś jak wolny strzelec?
-Można tak powiedzieć.-powiedziała dopijając najlepszy napój
alkoholowy w tym mieście i puszczając do mnie oczko.
-Zamówić Ci jeszcze jednego?-spytałem, chociaż naprawdę nie
chciałem się stąd ruszać.
-Nie, chodźmy potańczyć!
-Nie.... ja nie tańczę. –odpowiedziałem.
-No weź, nie daj się prosić. – używała moich własnych słów
przeciwko mnie. Pewnie bym się nie zgodził gdyby nie obdarzyła mnie jednym z
najpiękniejszych uśmiechów jakie kiedykolwiek było dane mi widzieć.
Wyciągnęła mnie za rękę na parkiet i pomimo, że na początku
czułem się dosyć niezręcznie szybko wczułem się w rytm. W końcu jestem Marco
Reus i jestem prawdziwym mężczyzną, a nie jakąś pizdowatą panienką w męskiej
skórze. Tańczyliśmy razem, ona ocierała się o mnie, a ja o nią. Napięcie
seksualne między nami było niemal namacalne, ale było w niej coś tajemniczego.
Coś, co od początku nie dawało mi spokoju, wiedziałem, że trudno u niej z
zaufaniem, że ktoś musiał ją kiedyś mocno zranić i dlatego bała się zaangażować
w każdą ludzką reakcje. Nawet przyjaźń, jak się zresztą później okazało, miałem
rację.
__________________________________________________________________________
Witam was moje kochane! Niekoniecznie wygląda to tak jakbym chciała,ale myślę, że najgorzej nie jest. Fabuła powoli się rozwija co będzie później zobaczycie, powiem wam tylko, że Nadia to nie jest łatwy orzech do zgryzienia, a charakter i cała jej osoba jest naprawdę skomplikowana. Testy poszły mi dobrze.. Niepotrzebnie się tak stresowałam :)
Dziękuję za to,że jesteście tu ze mną, czytacie te wypociny i jest was już naprawdę dużo!
Buziaki!
Monika