"Zapamiętaj ten dzień...
On jest bowiem początkiem wieczności."
On jest bowiem początkiem wieczności."
Od kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, nie byłem w stanie myśleć o niczym innym. Zajmowała każdą moją myśl, bez przerwy od kilku dni.
To był kolejny z tych czerwcowych, upalnych wieczorów kiedy prócz butelki schłodzonego piwa nie marzysz o niczym innym. Masz wolne od pracy, problemów, rodziny i masz chociaż chwilę całkowicie dla siebie. Otacza Cie cisza, spokój i pomimo,że jesteś sam, czujesz się jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Relaksowałem się przy drugiej już butelce mojego ulubionego piwa, a w tle rapował Drake w "Find your love". Tytuł dopasowywał się do zaistniałej sytuacji wręcz idealnie, znowu myślałem o pięknej nieznajomej. Wtedy odezwał się mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz mojego iPhona i mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Frank, co takiego się dzieje, że przerywasz mi wieczór?-spytałem rozbawiony mojego menedżera, który jednocześnie jest jednym z moich najlepszych kumpli.
-Marco...znowu ściągnąłeś sobie jakąś naiwną blondynę na noc? Weź się w końcu za siebie, sam mówiłeś, że Caroline to przeszłość więc przestań do cholery pocieszać się jakimiś laskami, który tylko czekają, żeby wskoczyć Ci do łóżka a potem naopowiadać w prasie. A wiesz kto potem będzie ratował Ci tyłek? Tak, to ja!
-Już skończyłeś swój monolog?-spytałem poirytowany.
-Marco....
-Jeśli musisz kurwa wiedzieć to siedzę w ogrodzie przy butelce piwa, całkowicie sam!
-Dobra, już się nie wkurzaj. Mam sprawę, o której zresztą dowiedziałem się niedawno. Jutro w południe sesja zdjęciowa na okładkę tego magazynu sportowego, który niedługo wychodzi. No wiesz.. mówiłem Ci o nim, dopiero zaczynają ze sprzedażą i chcą najlepszego niemieckiego piłkarza, a jak dobrze wiesz jesteś na pierwszym miejscu.
-Frank, cholera miałem mieć w końcu wolne!
-Marco, wiem. Ale dziewczyna, która dzwoniła błagała mnie o to bite 20 minut, naprawdę ciężko było jej powiedzieć,że musisz się zastanowić. Zrób to, a nie będę już z niczym dzwonił przez kolejne dwa tygodnie.
-Dwa tygodnie?- w sumie taki układ mi odpowiadał, wystarczyło pyknąć kilka fotek,a dałby mi spokój na długi czas z tymi wszystkimi pierdołami.
-Dwa tygodnie.
-No dobra, jutro w południe jestem twój. Gdzie mam się stawić?
-Adres wyślę ci sms-em, trzymaj się młody i nie pij za dużo, musisz być jutro wyjątkowo piękny!-mój menadżer chichrał się do słuchawki jak głupi, więc żeby tego nie słuchać, po prostu się rozłączyłem.
Budzik zadzwonił równo o 10. Przeciągnąłem się leniwie, szczerze mówiąc nie mając ochoty wychodzić z łóżka co najmniej do pory obiadowej. Była sobota, a jedyne co zmotywowało mnie do wstania z łóżka to piękna pogoda za oknem. Cóż, było naprawdę ładnie. Za to kochałem czerwiec. Było ciepło, ale nie upalnie, więc na dworze dało się wytrzymać, kwiaty i drzewa były już w pełni zakwitnięte, co tylko motywowało do tego, aby wyjść do ludzi. Zszedłem na dół, do kuchni gdzie zaparzyłem świeżo mieloną kawę, która była zdecydowanie lepsza od tej już zmielonej, którą można kupić w każdym markecie, zrobiłem grzanki i zacząłem jeść śniadanie. Moje zdolności kulinarne ograniczały się do tego,że potrafiłem ugotować makaron i zrobić jajecznicę czy naleśniki. Co jak na faceta i tak nie było mało! Po śniadaniu poszedłem pod prysznic i kilka minut po 11 byłem gotowy. Zdjęcia były w plenerze, dlatego szybko z szafki z białego drewna wziąłem kluczyki od samochodu i odjechałem. Punkt 12:00 mój telefon zaczął dzwonić gdyż jeszcze nie było na miejscu. Kwadrans później zajechałem na umówiony adres. Ledwo zdąrzyłem wysiąść z samochodu a doskoczył do mnie Frank z pretensjami.
-Reus, kurwa mać naprawdę tak trudno jest być chociaż czasami punktualnym?!
-O co ci chodzi?! To nie ja wymyśliłem zdjęcia na jakimś zadupiu tylko jakiś idiota!
-Nie żaden idiota, tylko ja.- usłyszałem damski głos i moja głowa mimowolnie skierowała się w tamtą stronę.- Nazywam się Nadia, miło mi.
Nie, nie wierzę. Marzenia jednak się spełniają.
---------------------------------------------------------------
Witajcie! Sama nie wierze,ze dodalam to co dodalam, ale rozdział chyba naprawdę nie należy do najtragiczniejszych. Pisałam go zaledwie dwie godziny, a c lepsze wszystko co jest napisane wyglada zupełnie inaczej jak planowałam....
Zostawiam was z pierwszym rozdziałem, a ja lece chociaż trochę się pouczyć na egzaminy gimnazjalne, ktore zaczynam juz w srode! Mam nadzieje, że rozdzial mimo wszystko chociaz troche przypadł wam do gustu! trzymajcie za mnie kciuki, widzimy sie niedlugo! xoxo, kocham was! :*
O moj Boże. To jest fantastyczne ! Pierwszy rozdział a już zachęca do dalszego czytania. Po prostu już się doczekać nie mogę kolejnego rozdziału !
OdpowiedzUsuńJak na razie tak tajemniczo trochę... Wnioskuje że Reus to taki imprezowicz , podrywacz, w dodatku spóźnialski :D cóż...zobaczymy dalej jakim okaże sie człowiekiem.
Na koniec spotkało go zaskoczenie. Zobaczymy co będzie dalej.
Wspaniały rozdział. Czekam na więcej.
Pozdrawiam :)
Weny :*
Początek wspaniale wprowadzający... Ciekawie, ciekawie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Teraz myślę tylko jaki będzie przebieg spotkania. Miły i sympatyczny, czy jednak z nutką nienawiści, nieprzekonania Niny do Marco? Nie wiem, nie wiem. Dlatego jak najszybciej chcę rozwiać moje wszelkie myśli. Czekam też, aż ukarzesz nam prawdziwe oblicze Reus'a. Wiemy, że chodzi na imprezy, ale jaki jest naprawdę? Nie no! Nie doczekam się! Moja cierpliwość jest... nijaka! Wiedz, że rozdział cudowny, ale przykrótki, co wybaczam Ci, bo zaimponowałaś stylem pisania :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz nam kazać, długo czekać na nexta.
http://2szansa.blogspot.com/ - zapraszam.
Uszanowanko, Juliana! xd
Idealny! Nie spodziewałabym się,że spotkają się właśnie w ten sposób.I jeszcze ten cudowny "początek" między nimi ;) Jestem ciekawa co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
jestem nieco spóźniona, ale będę obecna do samego końca, więc od razu proszę o informacje o nowościach. Bardzo cieszę się, że po raz kolejny mam ten zaszczyt czytać Twoje opowiadanie, ogólnie to ujmując czuję się jakbym była w niebie. Zapowiada się przecudownie. Miłość od pierwszego wejrzenia i to niemiernie ciekawe spotkanie Marco i Nadii- idealny plan na coś co przyciąga uwagę. :) Mam już swoje wersje dalszego rozwoju wydarzeń, ale pozostawię je dla siebie. ;) Powracając do rozdziału jest świetny, piszesz genialnie i te dwie godziny, które zajęło Ci napisanie tego co widzimy wyżej są wykorzystane idealnie ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na jutrzejszych i piątkowych egzaminach :)
Pozdrawiam, Patrycja :*
zostawiam również link do siebie: http://lena-teo.blogspot.com/
Blog bardzo mi się podoba i prosze o informacje u mnie w zakładce SPAM na którymkolwiek moim blogu :)
OdpowiedzUsuńA blog zapowiada się przecudownie
Życze powodzenia i weny :)
Kochana, rozdział jak zwykle bardzo dobry! Podoba mi się już w tym opowiadaniu Marco. Taki niegrzeczny, buntowniczy... Normalnie istny badboy, hehe :) No a Nadia i jej ostatni tekst rozwaliły! Ciekawe co poczuł Marco! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, jak i całego rozwinięcia akcji!
OdpowiedzUsuńCo do egzaminów, to na pewno poszły Ci dobrze! Trzymam kciuki za wyniki!!
PS. Nominowałam Cię do Liebster Award. http://marcinho11.blogspot.com/p/liebster-award.html
xoxo:*